3 stycznia 2009

Księgi

Praktycznie każda religia ma jakieś swoje "święte" pisma. Święte, ponieważ zostały wedle ich zwolenników podyktowane przez jakiegoś boga lub anioła (albo coś w tym stylu) i zawierają same mądrości. Prawidłową postawą wierzącego zaś jest poznawanie treści tej księgi (lub też ksiąg) i przekonanie, że jej zawartość istotnie podyktował bóg lub anioł, a co za tym idzie, że należy oddawać jej cześć. Oczywiście większość tych ksiąg został napisana przed setkami albo tysiącami lat, w czasach gdy wiedza o prawach rządzących Wszechświatem stała na poziomie dzisiejszego kilkulatka. Nie oszukujmy się, dzisiejsze dzieci wiedzą o świecie więcej niż wszyscy prorocy i filozofowie starożytności. 

Księgi te po pierwsze próbują przybliżyć wierzącym obraz boga. Opisują jego dzieje i jego osobowość. To, czego wymaga, co go złości a co cieszy. Przy okazji zaś sprawiają wrażenie, że gdyby tak usunąć wszelkie nadprzyrodzone właściwości, to zamiast istoty o nieskończonej mądrości otrzymalibyśmy obraz... zwykłego człowieka. Wszelcy bogowie, jakich stworzyli sobie ludzie, są do nich podobni. Ludzie obmyślający cechy swoich bogów nie brali pod uwagę, że istota o takiej mocy i mądrości, za jaką uważają swoje bóstwo, nie musi wcale posiadać takich emocji jak zazdrość, złość, chciwość, żądze albo słabości. Zamiast tego kreując sobie wizerunki bóstw uczynili je na jedyny znany im wizerunek istoty inteligentnej - człowieka. Dlatego właśnie bogowie we wszystkich mitach i księgach posiadają czysto ludzkie cechy, nierzadko dając im upust, co często kończy się tragicznie dla otoczenia. Weźmy pod uwagę egipskie żądze władzy u Seta albo zazdrość u greckich bogiń. Zatem ujmując w skrócie - człowiek pierwotny tworząc bogów wpadł jedynie na pomysł, aby skopiować cechy ludzkie i przenieść je na swojego wymyślonego boga.

Nie inaczej jest u chrześcijańskiego Adonai - jest to przecież bóg zazdrosny (nie wolno wierzyć w innych bogów, bo ja jestem Bogiem zazdrosnym), wpadający często w gniew (wielu ludzi w Biblii padło ofiarą tego gniewu), żądny zemsty i mściwy. Choć mówi się, że jest sprawiedliwy, ciekawe jest to, że nie jest to wspaniała i bezkresna boska sprawiedliwość, lecz dość okrutna i jak na dzisiejsze warunki totalnie niesprawiedliwa - jak w przypadku, gdy Bóg z Biblii zażyczył sobie śmierci przez ukamienowanie dla człowieka, który w dniu święta po prostu zbierał drewno na opał. Nie zapominajmy też, że Bóg ten jest miłosierny, ale jedynie dla Żydów - w samej Biblii można znaleźć opisy krwawych podbojów żydowskich, które to nie dość, że dzieją się za przyzwoleniem Boga, to on sam wręcz ich do tego namawia. 

3 Rzekł więc Mojżesz do ludu: «Przygotujcie spośród siebie mężów na wyprawę wojenną przeciw Madianitom; mają im wymierzyć pomstę Pana. 4 Poślijcie na wyprawę wojenną po tysiącu ludzi z każdego pokolenia izraelskiego».

Lb 31, 3-4

7 Według rozkazu, jaki otrzymał Mojżesz od Pana, wyruszyli przeciw Madianitom i pozabijali wszystkich mężczyzn. 8 Zabili również królów madianickich. Oprócz tych, którzy zginęli [w walce]: Ewi, Rekem, Sur, Chur i Reba - razem pięciu królów madianickich. Mieczem zabili również Balaama, syna Beora. 9 Następnie uprowadzili w niewolę kobiety i dzieci madianickie oraz zagarnęli jako łup wszystko ich bydło, stada i cały majątek. 10 Spalili wszystkie miasta, które tamci zamieszkiwali, i wszystkie obozowiska namiotów. 11 Zabrawszy następnie całą zdobycz, cały łup złożony z ludzi i zwierząt, 12 przyprowadzili jeńców, zdobycz i łup do Mojżesza, kapłana Eleazara i całej społeczności Izraelitów, do obozu, który się znajdował na równinach Moabu, położonych nad Jordanem naprzeciw Jerycha. 13 Mojżesz, kapłan Eleazar i wszyscy książęta społeczności wyszli z obozu naprzeciw nich. 14 I rozgniewał się Mojżesz na dowódców wojska, na tysiączników i setników, którzy wracali z wyprawy wojennej. 15 Rzekł do nich: «Jakże mogliście zostawić przy życiu wszystkie kobiety? 16 One to za radą Balaama4 spowodowały, że Izraelici ze względu na Peora dopuścili się niewierności wobec Pana. Sprowadziło to plagę na społeczność Pana. 17 Zabijecie więc spośród dzieci wszystkich chłopców, a spośród kobiet te, które już obcowały z mężczyzną. 18 Jedynie wszystkie dziewczęta, które jeszcze nie obcowały z mężczyzną, zostawicie dla siebie przy życiu.

Lb 31, 7-18

4 I rzekł Pan do Mojżesza: «Zbierz wszystkich [winnych] przywódców ludu i powieś ich dla Pana wprost słońca, a wtedy odwróci się zapalczywość gniewu Pana od Izraela».

Lb 25, 4

10 Jeśli podejdziesz pod miasto, by z nim prowadzić wojnę, [najpierw] ofiarujesz mu pokój, 11 a ono ci odpowie pokojowo i bramy ci otworzy, niech cały lud, który się w nim znajduje, zejdzie do rzędu robotników pracujących przymusowo, i będą ci służyli. 12 Jeśli ci nie odpowie pokojowo i zacznie z tobą wojować, oblegniesz je. 13 Skoro ci je Pan, Bóg twój, odda w ręce - wszystkich mężczyzn wytniesz ostrzem miecza. 14 Tylko kobiety, dzieci, trzody i wszystko, co jest w mieście, cały łup zabierzesz i będziesz korzystał z łupu twoich wrogów, których ci dał Pan, Bóg twój. 15 Tak postąpisz ze wszystkimi miastami daleko od ciebie położonymi, nie będącymi własnością pobliskich narodów. 
16 Tylko w miastach należących do narodów, które ci daje Pan, twój Bóg, jako dziedzictwo, niczego nie zostawisz przy życiu. 17 Gdyż klątwą obłożysz Chetytę, Amorytę, Kananejczyka, Peryzzytę, Chiwwitę i Jebusytę, jak ci rozkazał Pan, Bóg twój

Pwt 20, 10-17

Wystarczy zmienić słowa "ja, Pan, każę ci", na "ja, generał każę ci", czyli zamienić osobę namawiającą do tych czynów z Boga na jakiegoś generała i wyszedłby nam obraz zwykłego dyszącego żądzą mordu tyrana i mordercy pokroju Hitlera. Gdybyśmy przeczytali o tym w gazecie, a zamiast Boga byłby tam powiedzmy prezydent Iranu, natychmiast żądalibyśmy schwytania go i osądzenia za zbrodnie wojenne jakich dokonał.

Jednak to są słowa ze "świetej księgi" i należą wg niej do Boga, zatem co z nimi zrobimy?

Nic.

Przejdziemy obojętnie.

Dlaczego?

Otóż wytłumaczył nam to już profesor George Tamarin - izraelski psycholog. Poddał on badaniu pewną ilość dzieci, które podzielił na dwie grupy.  Pierwszej z nich dał do przeczytania taki fragment tekstu opowiadającego o chińskim generale Li żyjącym w Chinach 3000 lat temu i o tym, w jaki sposób podbił on pewne miasto:

"Lud wzniósł okrzyk wojenny i zagrano na trąbach. Skoro tylko usłyszał lud dźwięk trąb, wzniósł gromki okrzyk wojenny i mury rozpadły się na miejscu. A lud wpadł do miasta, każdy wprost przed siebie, i tak zajęli miasto. I na mocy klątwy przeznaczyli na [zabicie] ostrzem miecza wszystko, co było w mieście: mężczyzn i kobiety, młodzieńców i starców, woły, owce i osły."

A następnie poprosił je, aby oceniły postępowanie tego generała dając im do wyboru trzy opcje - A - zgadzam się w pełni z jego rozkazem, B - zgadzam się częściowo i C - nie zgadzam się całkowicie.

Odpowiedzi wyniosły -7% całkowicie aprobowało ten rozkaz, 18% częściowo go popierało, a aż 75% go jednoznacznie potępiło.

Drugiej grupie dzieci przedstawiono zaś dokładnie ten sam tekst, jednak podając przy okazji prawdę, że jest to fragment z Biblii, opisujący wkroczenie wojsk Jozuego (któremu Bóg kazał zdobyć to miasto i pomógł mu w tym) do Jerycha:

"20 Lud wzniósł okrzyk wojenny i zagrano na trąbach. Skoro tylko usłyszał lud dźwięk trąb, wzniósł gromki okrzyk wojenny i mury rozpadły się na miejscu. A lud wpadł do miasta, każdy wprost przed siebie, i tak zajęli miasto. 21 I na mocy klątwy przeznaczyli na [zabicie] ostrzem miecza wszystko, co było w mieście: mężczyzn i kobiety, młodzieńców i starców, woły, owce i osły."

Joz 6, 20-21

I kazano również ocenić zachowanie dowódcy. Tym razem jednak wyniki okazały się następujące:

66% całkowicie popierało czyny Jozuego

8% częściowo popierało 

a 26% całkowicie potępiało.

Różnica jest wyraźna - gdy dzieci wiedziały, że mowa o czynie podyktowanym przez wolę ich "Boga", skłonne były zaakceptować barbarzyństwa, których nie byli skłonni zaakceptować gdyby chodziło o rozkaz człowieka. Taka właśnie jest typowa reakcja wielu ludzi wierzących - całkowita zmiana postawy jeżeli chodzi o "ich świętą księgę". Moralność Kalego - gdy "czyjś inny" bóg każe mordować - to okrutne i fałszywe, bo Bóg to przecież miłosierdzie, a gdy "nasz" Bóg każe mordować, to po pierwsze "on nie każe mordować", a po drugie to przecież nic w tym złego (skoro nasza "nieskończona mądrość" tak rozkazuje, to "musi" to być przecież słuszne).

Dlatego właśnie bardzo ciężko dyskutuje się z osobami głęboko wierzącymi, ponieważ przez tę względność nie są w stanie dostrzec wielu spraw i sprzeczności w Biblii bądź w koncepcji Boga. Dlatego chrześcijanin dziwi się, gdy przedstawiamy mu zarzuty o okrucieństwo i mordercze zapędy Boga w Biblii, gdyż on nie widzi w tym absolutnie niczego złego (w przeciwieństwie gdyby to samo wyczytał powiedzmy z księgi Majów - wtedy stałoby się to dla niego objawem barbarzyństwa Majów). Dlatego też wielu chrześcijan przyjmuje z uśmiechem opowieści o wierzeniach w to, że świat powstał w wyniku kopulacji węża z niebem a jednocześnie będzie święcie wierzyć, że chlebek który połyka to magicznie przemienione prawdziwe ciało Chrystusa.

Gdy ktoś powie, że Biblia uczy moralności a Bóg jest miłosierny, odpowiadajcie, że moralności Kalego i niezwykle wybiórczego miłosierdzia. 

Drugie zadanie świętych ksiąg to zazwyczaj określenie co dany bóg lubi, a co go tak konkretnie złości. Zawsze przy tym okazuje się, że tego boga strasznie interesują nasze czyny. Jest to wyraz niesłychanego wręcz antropocentryzmu - nawet sam bóg bez przerwy nas obserwuje i się nami interesuje. 

I z tego powodu Bóg straszliwie się na nas złości gdy pracujemy w dzień świąteczny (w Biblii wszak kazał wręcz za to zabić), spożywamy nie to co potrzeba albo pomyślimy sobie w duchu o tym, o czym według niego zdecydowanie nie powinniśmy.

 Więc choć daje to nam pewne nakazy i zakazy moralne (co jest raczej dobre), jest nierzadko niesprawiedliwe albo wręcz absurdalne a wynika z tego, że postrzegamy Boga jako istotę nadprzyrodzoną, ale obdarzoną ludzkimi przymiotami.

Kolejnym zadaniem "świętych ksiąg" jest oczywiście przekazywanie "prawd". Tutaj, podobnie jak w przypadku Jozuego, wartości takie jak "prawda" są wartością względną. Tak jak dla ateisty wątpliwa jest "prawda" o tym, że rozkładający się człowiek zmartwychwstał na polecenie innego albo że jakaś kobieta została "wzięta cieleśnie do nieba", tak głęboko wierząca osoba będzie zdolna zaakceptować to jako prawdę bez najmniejszego problemu. Wszystko sprowadza się do tego, że rzeczy zapisane w świętej księdze są prawdą jedynie dla jej wyznawców - dla kogoś obcego będą one co najwyżej dziwaczne. Akceptując jednak wiarę, akceptujemy (głównie) wszelkie mniej lub bardziej dziwaczne opowieści i zaczynamy postrzegać je jako prawdziwe, bo tego właśnie wymaga od nas ta wiara. Połączenie tego z włączającym się wtedy wybiórczym postrzeganiem pisma oraz z "moralnością Kalego" przynosi niekiedy piorunujące efekty.

W XIX wieku w Stanach Zjednoczonych pojawił się Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, czyli Mormoni. Byli oni sektą jaka wyrosła na protestantyźmie. Co ciekawe jedną z rzeczy, która kusiła protestantów w tej sekcie była wizja wielożeństwa, jakie było dozwolone wśród Mormonów. Otóż wg założyciela tejże sekty, objawił mu się anioł, który przedstawił "prawdziwą" wersję wydarzeń (wg których np Jezus udał się do Ameryki Północnej i tam nauczał, a plemiona Azteków i Majów wywodzą się z Izraela) a także zaznaczył, że "nie wstąpi do raju nikt, kto nie ożeni się z wieloma żonami". 

Jednak po pewnym czasie zaniepokojony rząd i urzędy federalne zaczęły naciskać na Mormonów, aby zaniechali tych praktyk. Więc w 1890 roku głowa kościoła Mormonów ogłosiła, że "objawił mu się we śnie Jezus Chrystus i nagle kazał odwołać nakaz wielożeństwa. Od tej pory było to zakazane". 

Dla nas jest to kompletny bezsens i czysta manipulacja. Widzimy jasno i wyraźnie, że ludzie wierzący w Księgę Mormona są oszukiwani w żywe oczy, a te "objawienia" i "nowa wersja historii" są po prostu kłamstwem.

My widzimy.

Oni nie. Dla nich to "najświętsza prawda objawiona przez Boga". Do największej świątyni Mormonów w Salt Lake City wciąż przybywają rzesze wiernych.

Gdy grupa ludzi wierzy w swoje absurdalne "prawdy religijne" od kilkanastu lub kilkadziesięciu lat - zgromadzenie to zwiemy "sektą".

Gdy grupa ludzi wierzących w swoje absurdalne "prawdy religijne" wyznaje je od kilkuset lub kilku tysięcy lat - fenomen ten zwiemy "religią".

Biorąc to pod uwagę warto zastanowić się w jaki sposób wiara wpływa na to, jak postrzegamy i świat i samo pismo. Widzimy, że wiara zniekształca ocenę wydarzeń i ocenę czynów. Widzimy, że w swoim piśmie świętym ludzie są skłonni zaakceptować to, co w obcym uznaliby za śmieszny (albo wręcz tragiczny) fałsz. A najgorsze jest to, że sami nie są w stanie określić niczego i spojrzeć na ten problem obiektywnie.

2 komentarze:

  1. "Gdy ktoś powie, że Biblia uczy moralności a Bóg jest miłosierny, odpowiadajcie, że moralności Kalego i niezwykle wybiórczego miłosierdzia. "
    a czemóż to wybiórczego miłosierdzia? jasne, nie zaprzeczę ze w Starym Testamencie Bóg i mi jawi sie bardzo źle i nie popieram jego poczynać, jednakże Nowe Przymierze....zmienia także i postrzeganie Boga... na...miłosiernego właśnie...dlaczegóż to wybiórcze miłosierdzie niby? czy sadzisz że odrzuca kogoś, że nie przebacza?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie każda religia posiada święte księgi...

    OdpowiedzUsuń